efootball 2022 recenzja

eFootball 2022 – tylko falstart czy początek końca kultowej marki?

Kącik sportowy Recenzje
Podoba Ci się ten artykuł? Podaj go dalej!

Kiedy Konami zapowiedziało roczną przerwę w cyklu wydawniczym głównego konkurenta FIFy, argumentując to dostarczeniem gry dopracowanej w najmniejszych szczegółach, większość fanów przyjęła tę decyzję ze zrozumieniem z niecierpliwością wyczekując nowej jakości. Po pierwszych zapowiedziach wraz z decyzją o tym, że gra zostanie wydana w wersji darmowej, bez zawartości, za to z możliwością dokupienia poszczególnych trybów rozgrywki i drużyn, zapał opadał, ale pozostawała nadzieja, że to wszystko zostanie zrównoważone genialnym gameplayem, z którego popularny „pees” słynął przez lata. Niestety pierwsze materiały wideo z rozgrywki wprowadziły jeszcze więcej wątpliwości. Dzisiejsza premiera potwierdziła tylko najgorsze obawy, a największym fanom piłki od Konami, wytrącono wszystkie argumenty na jej obronę.

efootball 2022 player1.pl

Po zainstalowaniu gry i podstawowej konfiguracji zostaje nam wyświetlony film, na którym pokazano kulisy z sesji motion capture, w której udział wzięli Gerard Pique i Andreas Iniesta. Niestety po rozegraniu kilku meczów można odnieść wrażenie, że zaprezentowana na materiale filmowym gama ruchów, to jedyne nowe animacje w tej odsłonie. Pomimo zmiany silnika gry, większość animacji to kopiuj-wklej z ePES Season Update 2021.
Jeśli przy rozgrywce jesteśmy, zaczniemy od pozytywów. Pierwszą nowością są scenki przedmeczowe z szatni obu drużyn. Widzimy na nich jak zawodnicy przyjeżdżają na stadion, wzajemnie się motywują i wychodzą na boisku. Bardzo fajną otoczkę tworzą te materiały. Odnoszę jednak wrażenie, że z czasem się znudzą i spowszednieją. Podobne scenki możemy obserwować również po meczu, gdy widzimy jak najlepszy piłkarz spotkania udziela pomeczowego wywiadu.

efootball 2022 recenzja player1.pl

W podstawowej (i za razem bezpłatnej) wersji gry, otrzymujemy do wyboru 9 drużyn. Są to kolejno: Arsenal, Barcelona, Bayern Monachium, Juventus, Manchester United, Corinthians, Flamengo, Sao Paulo, River Plate. Wśród 6 stadionów znajdują się: Allianz Stadium, Emirates Stadium, Camp Nou, Old Trafford, Allianz Arena i podstawowy eFootball Stadium.
Rozgrywkę domyślnie oglądamy z dynamicznej kamery telewizyjnej w perspektywie z boku boiska. W porównaniu do poprzedniej pełnoprawnej odsłony serii, dodano dynamiczne zbliżenia na strefę boiska w której w danym momencie rozgrywa się akcja. Jest to druga nowość i również oceniam ją na plus.

Niestety im dalej w las, tym więcej drzew. Po pierwsze nie widać tu progresu graficznego. Gra wygląda źle, modele piłkarzy są bardzo mało szczegółowe, rozgrywka bardzo toporna, a jakby tego było mało potrafi się przyciąć. Najczęściej spadek wyświetlanych klatek widać na powtórkach, a należy wspomnieć, że jest to jeden z tych elementów, które wyróżniały poprzednie odsłony cyklu.
Uproszczono także ustawienia taktyczne. Ograniczają się one jedynie do wybory podstawowego ustawienia naszego zespołu i jego składu. Wszystkie bardziej zaawansowane opcje ustawienia drużyny zostały usunięte i nie muszę tu wspominać, że to też był jeden z lepszych elementów poprzednich części.

Do naszej dyspozycji oddano tryb meczu pojedynczego dla jednego lub wielu graczy w potyczce lokalnej, a także tryby sieciowe. Jeśli chodzi o te drugie to mamy tutaj opcję rozegrać mecz pojedynczy online lub tzw. Events, czyli wyzwania online. Niestety nie mogłem tego przetestować, gdyż Konami przez problemy z matchmakingiem wyłączyło serwery.

Podsumowując – nowa nazwa i bardzo zły początek. Nie mam wątpliwości, która gra piłkarska będzie wiodła prym w tym roku i nie będzie to opisywany tutaj eFootball 2022. Brak licencji, drużyn, trybów – być może bylibyśmy to w stanie przełknąć, gdyby gra potrafiła nam to wynagrodzić genialnym gameplayem, dobrą grafiką, wprowadzeniem nowych pomysłów. Niestety tak się nie dzieje. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w dniu w którym to pisze Konami jest świadome popełnionych błędów i już pracuje nad ich rozwiązaniem i za klika dni, może tygodni, część bolączek przestanie istnieć, jednak pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Przeżyłem z tą serią wiele cudownych lat (od 5ej części konkretnie ;)) i wciąż trzymam kciuki o powrót do świetności. Cóż, może za rok?

3/10

Podsumowanie

Nowe otwarcie, które może okazać się początkiem końca serii.


Podoba Ci się ten artykuł? Podaj go dalej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *